Anka K Anka K
1054
BLOG

100 rocznica urodzin kardynała Kazimierza Świątka

Anka K Anka K Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Kardynał Kazimierz Świątek urodził się 21 X 1914 r. w Valga w Estonii, zmarł 21 lipca 2011 w Pińsku. W tym tygodniu mija 100 lat od jego urodzin.

Kazimierz Świątek

W wieku 3 lata wraz z matką i bratem został wywieziony na Syberię w okolicę Tomska. W 1920 roku zginął jego ojciec w walkach o obronę Wilna. Rodzina powróciła do II Rzeczypospolitej w 1922 r., najpierw zamieszkali w Dukszty, a od 1926 roku w Baranowiczach. Matka pracowała jako krawcowa.

8 IV 1939 r. przyjął w Pińsku święcenia kapłańskie. Został skierowany do pracy jako wikariusz do historycznej parafii Prużana na Polesiu, w której kościół w 1522 r. ufundowała królowa Bona.

Ksiądz Kazimierz Świątek pracował jako duchowny w najtrudniejszych latach w historii polskiego kościoła na Kresach. Dzięki niemu oraz ludziom o silnej wierze Kościół Katolicki przetrwał na Białorusi okres stalinizmu i komunizmu, a dzisiaj się odradza.

 

Trudno w krótkim wpisie przybliżyć w pełni postać kardynała Kazimierza Świątka, ograniczę się wyłącznie do wybranych wspomnień.

W czasie okupacji sowieckiej po 17 IX 1939 r. ks. Świątek brał udział w polskim ruchu oporu, za co w dniu 21 IV 1941 r. NKWD aresztowała go, otrzymał wyrok śmierci. Przez dwa miesiące przebywał samotnie w celi śmierci w więzieniu w Brześciu Litewskim.Co noc wyprowadzano o północy ludzi na rozstrzelanie. Czekałem, kiedy otworzą się drzwi do mojej celi. Ale w głębi duszy byłem przekonany, że przeżyję. (…) Nawet na przesłuchaniach, z przystawionym do głowy pistoletem, nie traciłem nadziei. Nie traciłem jej także w obozie przejściowym w Orszy, gdzie wśród więźniów szerzyła się krwawa dyzenteria. Leżąc na betonowej podłodze, półprzytomny, nie przestawałem się modlić”  – wspomina duchowny. [1]Niemcy zajęli Brześć w dniu 22 VI 1941 roku, wówczas ksiądz Kazimierz został uwolniony.

17 XII 1944 r. zostaje ponownie aresztowany i osadzony w wewnętrznym więzieniu NKWD w centrum Mińska. Przez siedem miesięcy poddawany jest tam brutalnemu śledztwu. Podobnie jak w Brześciu, tak i tutaj zachowuje postawę pełną godności. 25 VII 1945 r. słynna tzw. trójka skazuje go na 10 lat łagrów o zaostrzonym reżimie i 5 lat pozbawienia praw obywatelskich. Po wyroku w więzieniu rozdzielczym w Orszy choruje na dyzenterię i cudem udaje mu się przeżyć. Z Orszy zostaje wysłany w okolice znane mu z dzieciństwa w rejon Krasnojarska, gdzie pracuje przez dwa lata przy wyrębie tajgi.

3 XII 1947 przenoszą go do łagru koło Workuty. Trzy tygodnie później urządza w jednym z baraków Wigilię.  W Workucie zorganizowałem wigilię. Z nar zrobiliśmy stół, kładąc na nań, co kto miał: ja – zaoszczędzony z dwóch dni przydział chleba, inni – a było nas dziesięć osób – cenniejsze produkty, przysłane w paczkach od krewnych. Był też opłatek. Trzymając go w ręku, zwróciłem się do obecnych. Głos mój drżał, wszyscy ocierali łzy. I nagle otworzyły się drzwi: wszedł naczelnik łagru z pistoletem w ręku, a za nim żołnierz z karabinem. – Co robicie? – zapytał. Stałem naprzeciwko niego i zacząłem tłumaczyć mu obrzęd wigilijny. Wyciągnąwszy rękę, zaprosiłem do połamania się opłatkiem i złożenia sobie życzeń świątecznych. Sytuacja była pełna napięcia. Oto dwie wyciągnięte ręce: moja z opłatkiem i KGB-isty z pistoletem. Kto z nas pierwszy opuści rękę? A jednak pierwsza opuściła się ręka z pistoletem. Naczelnik schował broń do kabury, przeprosił, że nie może przyjąć opłatka, bo jest na służbie, ale pozwolił kontynuować wigilię. Kiedy wyszli z żołnierzem, zaintonowałem kolędę „Wśród nocnej ciszy”. (…)  Następnego dnia zostałem przeniesiony z Workuty do obozu w głuchej, północnej tundrze.” [2]

Został przewieziony w tundrę, gdzie nie było ani obozów, ani domów. Więźniowie zimą nocowali pod gołym niebem, bez namiotów, zagrzebani w śniegu. Ks. Świątek spędza tam siedem lat. Kiedy wyjeżdżał, stało tam już powiatowe miasto Inta  zbudowane przez  więźniów.

„I jeszcze jeden epizod, decydujący o moim losie w ostatnim dniu pobytu w łagrze. Pod strażą przyprowadzono mnie do kancelarii obozu, która znajdowała się poza łagrem. Za stołem siedział major KGB. Zaczął uważnie sprawdzać bardzo grubą teczkę z moimi dokumentami. Od czasu do czasu spoglądał na mnie i kręcił głową. Wreszcie, kiedy dotarł do ostatniej strony, zapytał mnie: „Jak ty, po przejściu tego wszystkiego, zostałeś przy życiu?”. To było dla niego niepojęte. Zasada KGB była jasna i jednoznaczna: dla takiego jak ja szkoda kuli, wykończyć powinna praca ponad ludzkie siły i okropne warunki życia w łagrze. Moja odpowiedź była zdecydowana: „Obywatelu majorze, moja niewzruszona wiara w Boga zachowała mnie przy życiu. To On ocalił mi życie”. Major z wątpliwością zapytał: „A czy jest ten Bóg?” – i pogrążył się w myślach. Stojąc pod ścianą, bardzo gorąco się modliłem, prosząc Boga o ratunek, o zachowanie życia, o wolność. I oto major po długim namyśle jakoś życzliwie spojrzał na mnie; następnie wziął długopis i podpisał dokument, mówiąc: „Jesteście wolni”. Wyszedłem z kancelarii KGB już bez konwoju. Byłem naprawdę wolny!” [2]

Po krótkim pobyciew Połonnem  na Ukrainie, ksiądz powrócił do Pińska, tak opowiada swoje pierwsze wrażenie: „I tak oto po dziesięciu latach wszedłem do katedry, gdzie w 1939 r. przyjąłem święcenia kapłańskie. Była niedziela. W pierwszych ławkach siedziało około 30 starszych kobiet. Obok ołtarza kręcił się starszy, kulawy mężczyzna. Stałem pod chórem, opierając się o filar. Można sobie wyobrazić, co się działo w moim sercu, przepełnionym radością i wdzięcznością. A tymczasem ten starszy mężczyzna zajmował się przygotowaniem ołtarza do Mszy św. Położył na ołtarzu ornat, kielich, zapalił świece, uderzył w dzwonek obok wejścia do zakrystii… Ale ksiądz do ołtarza nie wyszedł. Kobiety wstały, jedna z nich na głos się przeżegnała, powiedziała, jaka jest dziś niedziela, i zaczęła razem z innymi czytać wstępne modlitwy Mszy św. A więc Msza św. bez kapłana! Po czytaniach ze Starego i Nowego Testamentu wszystkie kobiety wstały i jedna z nich zaczęła czytać Świętą Ewangelię… W tym momencie nie wytrzymałem. Zacząłem płakać.Kiedy się skończyła ta niezwykła Msza św., poszedłem do zakrystii i zagadnąłem tego starszego pana. Okazało się, że już 6 lat temu proboszcz katedry został aresztowany i skazany na 25 lat więzienia. Zapytałem: „Czy chcielibyście mieć kapłana?”. „– Oczywiście, ale skąd go weźmiemy?”. Odpowiedziałem wtedy, że jestem księdzem i że zostałem zwolniony z sowieckiego łagru, że tutaj w katedrze mogę rozpocząć duszpasterskie posługiwanie. (…) Dochodzenia i sprawdzania trwały ponad 5 miesięcy. W tym okresie niejednokrotnie byłem chwytany na ulicy, wsadzany do samochodu i wieziony do budynku KGB, gdzie przetrzymywano mnie do świtu. Namawiali mnie, abym się wyrzekł kapłaństwa, w zamian obiecując korzystne stanowiska. Kiedy kategorycznie odmawiałem, grożono mi, że odeślą mnie z powrotem do łagru. Po 5 miesiącach takiej szarpaniny wezwano mnie do obłispołkoma (urzędu wojewódzkiego) w Brześciu, gdzie wręczono mi zaświadczenie uprawniające do pełnienia obowiązków proboszcza katedry pińskiej. 1 XII 1954 r. zacząłem legalną, zgodną z prawem państwowym, duszpasterską działalność i wykonywałem ją do 30 IV 1991 r. (…)

Wspominam swoją pierwszą kanoniczną wizytację parafii. Przywitał mnie młody kapłan, który przyjechał z Polski, żeby pracować jako duszpasterz na Białorusi. Skierowaliśmy się do kościoła: cztery obszarpane ściany bez sufitu, bez okien i drzwi, wewnątrz latały gołębie i wrony… Przed fasadą stało ponad dwadzieścia starszych kobiet, które szybko podeszły do mnie (..) Potem wstały i drżącymi głosami zaśpiewały Serdeczna Matko. Czy mógł nie płakać biskup, który widział takie świadectwo wiary w Boga i w Kościół?! A tego młodego kapłana zapytałem, co go skłoniło do tego, aby opuścić swą rodzinę, diecezję, Ojczyznę i przyjechać tutaj na Białoruś, na miejsce podobne do pustkowia. Odpowiedź była krótka: „Bo jestem jednym z Bożych szaleńców”. Uścisnąłem go, ucałowałem i szeptem powiedziałem mu do ucha: „W takim razie, drogi księże, szalej dalej”. A on i teraz szaleje. Już odbudował z ruin trzy kościoły. Nie nadążam ich konsekrować![2]

Były to trudne lata pracy, Kościół Katolicki był prześladowany. Ksiądz Kazimierz często przemierzał kilometry, aby dojechać do świątyń, w których nie było księży, wyspowiadać okoliczną ludność i udzielić sakramentów.

Ze wspomnień biskupa Antoniego Dziemianko „Kardynała Świątka pamiętam jeszcze jako mały chłopiec. Były to czasy komunistyczne. Ze 180 księży pracujących w diecezji pińskiej przed II wojną światową, po wojnie pozostało tylko 12. Kardynał przyjeżdżał do mojego wychowawcy, ks. prałata Wacława Piątkowskiego w parafii Derewno, i wtedy go po raz pierwszy go spotkałem. Później jako ksiądz spotkałem go w pińskiej katedrze w 1981 roku. Kardynał wkładał wtedy wiele wysiłku w odbudowę katedry. Widziałem go kiedyś, jak sam na dachu świątyni wymieniał dachówki. Pięknie odnowił wnętrze katedry i odrestaurował organy. Poprzez piękno sakralnej sztuki pragnął przyciągnąć ludzi do Boga. Był świetnym mówcą i kaznodzieją.”  [3]  W latach 1981-86 Świątek prowadzi remont historycznej katedry Wniebowzięcia NMP w Pińsku.


Katedra Wniebowzięcia NMP

Od 1985 roku kiedy do władzy doszedł Michaił Gorbaczow i rozpoczęła się „pierestrojka”, Kościół Katolicki zaczął się odradzać. Jest to czasochłonny i trudny proces, jednak dynamika odbudowy była imponująca. Jesienią 1993 r. w diecezji pińskiej było już 45 parafii, do końca 2000 r. pobudowano 12 nowych świątyń oraz podniesiono z ruin 21. W archidiecezji mińsko-mohylewskiej jesienią w 1993 r. było 110 parafii, do 2000 r. wzniesiono 17 nowych kościołów oraz 37 odbudowano.

Papież Jan Paweł II reorganizuje Kościół Katolicki na Białorusi, ustanawia metropolię mińsko-mohylewską, która obejmuje cały obszar kraju. W dniu 13 IV 1991 roku Ksiądz Kazimierz Świątek w wieku 76 lat zostaje arcybiskupem metropolitą i równocześnie administratorem diecezji pińskiej. 

Ilustracja
Archikatedra NMP w Mińsku

W 1951 roku budynek katedry w Mińsku przekształcono w siedzibę towarzystwa sportowego „Spartak”. Na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku na drugim piętrze budynku zaczęto odprawiać nabożeństwa katolickie, 15 XII 1993 roku budynek zwrócono Kościołowi. Kardynał Świątek kierował obdudową archikatedry. Rozpoczęto  prace restauracyjne, przywrócono pierwotny wygląd fasady, usunięto podziały wewnętrzne i odbudowano dwie wysokie wieże. 21 X 1997 roku uroczyście dokonano ponownego poświęcenia katedry.

Po 62 latach przerwy, 12 września 2001 r. otwarte zostało w Pińsku seminarium duchowne im. św. Tomasza z Akwinu nauczające w języku białoruskim, lecz z lektoratem języka polskiego.

26 XI 1994 w wieku 80 lat został podniesiony do godności kardynalskie, ale ze względu na wiek nigdy nie uczestniczył w konklawe.

W lutym 1999 został pierwszym przewodniczącym Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi. Urząd ten pełnił 7 lat. 

Tylko osoba o wyjątkowo silnej wierze mogła przetrzymać tyle lat represji, a później mieć siłę odbudowywać archikatedrę w Mińsku, katedrę i seminarium duchowne w Pińsku oraz inspirować innych księży do licznych prac budowlanych. Dopiero 14 VI 2006 roku w wieku 91 lat kardynał ustąpił ze stanowisk arcybiskupa metropolity mińsko-mohylewskiego i przewodniczącego episkopatu Białorusi.

Bibliografia:

  1. Białoruś bez swojego kardynała
  2. Ziarno nowego życia
  3. Odeszła z nim epoka kościoła na Wschodzie
Anka K
O mnie Anka K

Interesuję się współczesną historią, psychologią społeczną i turystyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo